Sztuka rozgrywała się na dwóch równoległych planach: w domowym gospodarstwie i stajence betlejemskiej. I tak o naszych ludowych zwyczajach i tradycjach mówili nam: babcia, gospodyni, gospodarz i kum. Panie ucierały coś w makutrach (zapewne mak na makowce lub inne specjały), przygotowywały stół do kolacji wigilijnej. Gospodarz przyniósł tradycyjny snopek – diducha właśnie, a kum (czyli dawniej sąsiad) podarował garstkę siana. Nad ich głowami wisiały ozdoby z bibuły i charakterystyczne pająki słomiane, które po dziś dzień można oglądać w niektórych domach. Gospodarz zadbał także o przystrojenie choinki łańcuchem z kolorowych paseczków. Uważni słuchacze z tekstu rozmowy mogli się dużo dowiedzieć o wigilijnych zwyczajach, przesądach, wierzeniach. Nie zabrakło miejsca dla niespodziewanego gościa, ani dla kolędników. Po wizycie kolędników wszyscy razem udali się do stajenki.

            W tym samym czasie Maryja (w tej roli Aleksandra Mirek, kl. IV) witała już swojego synka. Razem z Józefem (Emanuel Niebieszczański, kl. IV) czekali na wszystkich, którzy postanowią powitać Jezusa. Finałowa scena jasełek to równie tradycyjne życzenia bożonarodzeniowe, składane uczniom, gronu pedagogicznemu, zaproszonym gościom, rodzicom i dziadkom, sobie nawzajem i całemu światu.

            Czas Bożego Narodzenia niesie ze sobą wiele nostalgicznych wspomnień, jest dla każdego szczególny, kojarzy się z miłością, dobrocią, kolędowaniem, zapachem jedliny i suszonego kompotu. Takim pokazaliśmy go w naszym szkolnym przedstawieniu. I w trakcie, i po jasełkach było dużo wspólnego śpiewania. Kolędy i pastorałki nie schodziły nam z ust, a sami uczniowie chętnie podpowiadali, co jeszcze chcieliby zaśpiewać. To był bardzo ciepły dzień, choć grudniowy… I gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, po co tak tradycyjnie, tak hucznie podchodzimy do tego święta, przypomnę mu w tym miejscu wspaniały wiersz księdza Twardowskiego:

Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia?
Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie?
Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby się nauczyć miłości do Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie ręce.
Dlatego, żeby uśmiechać się do siebie.
Dlatego, żeby sobie przebaczać.

            Pamiętajmy o tym nie tylko przez te dwa, czy trzy dni, ale w całym Nowym Roku. Niech tej miłości maleńkiej wystarczy do kolejnej Wigilii.