Nie inaczej było 1 lutego, gdy społeczność szkolna witała w drzwiach przybyłych gości. Choć przygotowania trwały już wcześniej i wszystko czekało na sygnał od Pani Dyrektor, rozpoczynający uroczystość, to tuż po 9.00 rano jeszcze dopinano kokardy, poprawiano krawaty, zakładano dzieciom (ale jakby dziadkom) kapelusze i kufajki... Tuż przed 10.00 wszyscy zebrali się w Sali Gimnastycznej. Dyrektor Bożena Mielnikiewicz przywitała gości ciepłymi słowami. Zwróciła uwagę na fakt, że w tym corocznym już wydarzeniu towarzyszą uczniom i nauczycielom nie tylko rodzice, dziadkowie, ale także przedstawiciele lokalnych władz, sympatycy szkoły, szkolni absolwenci. Następnie zaprosiła do obejrzenia inscenizacji przygotowanej przez panie Barbarę Wysocką, Barbarę Cebeńko i Wiolettę Krotoszyńska pod tytułem "Życzenia od maluszka do serduszka" w wykonaniu oddziału przedszkolnego oraz klas I i II. Najmłodsi przekazali dziadkom moc życzeń i piosenek, a także zaprosili do uwielbianej przez wszystkich Familiady. Na przeciwko siebie stanęła drużyna Babć i drużyna Dziadków. I tu się wyjaśniła tajemnica przedszkolaków z wąsem! Albo w kapeluszu - to byli nasi najmłodsi aktorzy. Pełna humoru i żartów sytuacyjnych scenka wprawiła widzów w doskonały humor. Przedszkolaki ustąpiły na scenie miejsca nieco starszym kolegom i rozpoczęła się bajkowa historia budzących się elfowych wnuczków. Dobra Wróżka skinieniem różdżki wyczarowała magiczny świat, w którym tańcami przekazano te najważniejsze emocje i życzenia. Zwieńczeniem przedstawienia była krótka przemowa Pani Dyrektor oraz wspaniały tort przygotowany specjalnie dla gości. Po artystycznej części nastąpiła chwila wytchnienia na poczęstunek, a później nadszedł czas zabawy. Przy muzycznych dźwiękach szaleli młodsi i starsi. Wszystkie Babcie zostały uhonorowane symbolicznym tulipanem. Jak zawsze tańczono czekoladowego walczyka. Muzyka łączy pokolenia, zatem na parkiecie można było zobaczyć wnuczki wirujące ze swoimi dziadkami, babcie tańczące z wnukami. Nie zabrakło sympatycznych dedykacji, tańców w kółeczkach, wężykach - słowem, każdy bawił się jak umiał i jak chciał. I choć niektórzy opuszczali zabawę przed jej końcem, nie zabrakło tych, którzy bawili się do końca. A dzieci, jak to dzieci, w przeróżnych kolorowych przebraniach niezmordowane towarzyszyły swoim ukochanym dziadkom na parkiecie do ostatniej nutki.
|
|