Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty.

 

Scena I

 

Nauczyciel:

Witam was na dzisiejszej godzinie wychowawczej. Przeglądałam wczoraj wasze dzienniki i zauważyłam, że niektórzy mają dużo piątek z matematyki. Bardzo się cieszę. Wszystkich bije na głowę Kamil, który ma piątki i szóstki z matematyki i bardzo dobre oceny z innych przedmiotów. Gratuluję!

 

(szepty z ławek)

Kujon! Dzięcioł! Lizus!

 

Kamil:

Czy mogłaby mnie pani nie chwalić?

 

Nauczyciel:

Nie cieszysz się? Przecież to bardzo dobrze o tobie świadczy. Przynosisz zaszczyt rodzicom i naszej klasie.

 

Kamil:

Klasie to chyba nie…

 

(szepty)

Kujon! Kujon!

 

Nauczyciel:

Czy wyście zwariowali? Skąd te wyzwiska? Zapomnieliście, kto jest patronem naszej szkoły?

 

Uczeń I:

No przecież Bł. Bronisław!

 

Nauczyciel:

A z patrona to chyba bierze się przykład?! Obawiam się tej naszej dzisiejszej rozmowy i dlatego mam dla was niespodziankę. Zobaczcie, jak uczył się i czym żył Bł. Bronisław.

 

Uczeń II:

Znowu będziemy czytać życiorys?

 

Nauczyciel:

Nie, obejrzymy nagranie jak młody Bronisław w swoich młodzieńczych latach szukał celu życia, prawdy.

 

Pieśń „Mój dobry Boże”

 

 

Scena II

 

(pokój w półmroku, Bronisław siedzi z książką w ręką, czyta, zniechęcony odkłada, wstaje, klęka)

 

Bronisław:

O Boże niewidzialny, jakże szczęśliwy czułem się w mych latach dziecięcych, gdy bez żadnej wątpliwości klękałem codziennie do modlitwy i nazywałem Cię Ojcem.

            Dziś ludzie uczeni mówią mi, że Boga nie ma, a prawdy religijne nie są zgodne z rozumem. (mówi głośniej)

            Jeśli jesteś, Boże, daj mi się poznać. Prawdo nieomylna- niech Cię poznam. Choćby tylko na chwilkę Cię oglądać, a potem niech umrę. Boże, okaż mi się.

 

 

Scena III.

 

Nauczyciel:

Słyszeliście co powiedział młody Bronisław? Prawdo nieomylna niech cię poznam czyli…

 

Uczeń III:

… nie chciał pozostawać w ciemnościach niewiary, chciał poznać Prawdę.

 

Uczeń I:

Pani znowu o tym, żebyśmy się uczyli, szukali wartości, prawdy.

 

Uczeń II:

I znowu postawi nam pani Kamila za przykład…

 

Dziewczynka I:

A on jest taki:

Zdolny jestem niesłychanie,

Najpiękniejsze mam ubranie,

Moja buzia tryska zdrowiem,

Jak coś powiem, to już powiem,

Jak odpowiem to roztropnie

W szkole mam najlepsze stopnie…

 

Kamil (krzyczy):

Nie rozumiecie mnie! Ja się nie przechwalam, tylko robię to, co lubię. Lubię się uczyć i szukać prawdy.

 

Uczeń I:

Tak jak Bł. Bronisław.

 

Kamil: Tak

 

Nauczycielka:

Obejrzyjmy kolejną scenę.

 

Scena IV

Bronisław na scenie, podbiega do niego kolega zaniepokojony)

 

Dąbrowski:

Witaj Bronku czy mógłbyś mi pożyczyć 10 centów, są mi bardzo potrzebne.

 

Bronisław:

Z przykrością stwierdzam, ale nie mam ani centa. Czy coś się stało?

Dąbrowski

Wierz, wydarzyło się coś niezwykłego. Spotkałem chłopca miał może 16 lat wracał z pielgrzymki. Przepowiedział on wiele niezwykłych rzeczy a twarz jego była promieniująca, oczy błyszczały nieopisanym blaskiem.

 

Bronisław:

I co, i co ci powiedział?

 

Dąbrowski:

Mówił, że widzi na południowym zachodzie wielkiego męża Bożego. Ten wielki człowiek Boży wychowuje świętych kapłanów. A oni rozejdą się wszędzie, oddając się różnym zajęciom, wychowują młodzież.

Powiedział jeszcze, że jeden z kapłanów przemyskich, twój przyjaciel i towarzysz szkolny, po studiach na uniwersytecie, powróci do parafii pod górami, a po dwukrotnej pracy w Przemyślu z wielkim skutkiem uda się do tego męża Bożego. Będzie dużo cierpiał, lecz w milczeniu, z cierpliwością a jego ostatnim dziełem dla Polski będzie wprowadzenie na ziemie polskie nowego zgromadzenia zakonnego.

 

Bronisław:

A jeśli to… o nas, jeżeli tu znajdziemy pełny spokój sumienia i uwolnienia od licznych wątpliwości wewnętrznych… Słuchaj Józek! A jeżeli przez to wszystko Bóg nas powołuje na drogę kapłaństwa? 

 

(Akcja rozgrywa się w domu)

 

Bronisław:

Ojcze, Matko (klęka przed nimi) pragnę wam oznajmić, iż Pan Bóg dał mi poznać abym został kapłanem. Postanowiłem prosić o przyjęcie do seminarium. Józek też podjął taką decyzję. Dziękuję wam za troskę i wychowanie. Proszę was czcigodny ojcze i matko o wasze błogosławieństwo.

 

Ojciec:

Synu, razem z matką błogosławimy ci na tą drogę, będziemy się modlić i wierzymy, że będziesz dobrym kapłanem.

 

 

 

Scena V

 

Uczeń II:

Słuchajcie, mnie to dziwi, jak Bronisław rozmawiał z rodzicami. Moi starzy to chyba pękliby ze śmiechu, gdybym klękał przed nimi.

 

Dziewczynka I:

 No pewnie, bo ty mówisz o nich „moi starzy”. A przyszło ci kiedyś do głowy żeby podziękować Tacie.

 

Uczeń II:

Podziękować? A za co?

 

 

Dziewczynka I:

A choćby za to, że nauczyli cię jeździć na rowerze, że wyjeżdżacie razem za miasto.. Widziałeś jak Bronisław był wdzięczny swoim rodzicom za trud wychowania…(śpiewa) Co dzień uczę się i bawię.

 

Dziewczynka II:

Ale nie zapominamy też o naszych mamach. Przypomnijcie sobie jak często wracają z wywiadówek smutne i zmartwione.

 

Uczeń I To może nie byłoby to takie głupie żeby w tedy klęknąć i przeprosić za oceny i złe zachowanie?

 

Uczeń II

Coś ty! Klęknąć! Klęczy się w kościele.

 

Nauczyciel:

Macie rację. Dzisiaj tak jest. Wróćmy do Bł. Bronisława.

 

 

 

Scena VI

(Bronisław, Klerycy klęczą, modlą się- Pater Noster)

 

Bronisław:

Dobry Pasterzu, daj mi godnie paść moje owce! Wszystko dla mnie dałeś- ja także pragnę cały Tobie się oddać i oddam się według Twojej woli. Mów Panie i Pasterzu- posłucham głosu Twego. Zawsze będę czynił to, co Tobie jest miłe. Jesteś moim pokarmem, abym czynił Twoją wolę. Wszystko co najlepsze Tobie ofiaruję.

 

Wszyscy:

Gloria Patri et Filio et Spiritus Sancto.

 

Scena VII

 

Uczeń I:

Oni bardzo poważnie traktowali modlitwę.

 

Uczeń II:

Tylko używali takich trudnych słów.

 

Nauczyciel:

A jak wy się dzisiaj modlicie?

 

Uczeń I:

Religię to już dzisiaj mieliśmy.

 

 

 

 

 

Dziewczynka I:

 

 

 Przypomniało mi się, że ja w tamtym roku na konkursie recytatorskim recytowałam taki wiersz

 

Boże, po stokroć święty,

Mocny i uśmiechnięty

Ty żeś stworzył papugę, zaskrońca,

Zebrę pręgowaną-

Kazałeś żyć wiewiórce i hipopotamom.

Teologów łaskoczesz chrabąszcza wąsami.

Dzisiaj gdy mi tak smutno i duszno

Uśmiechnij się nade mną.

 

Dziewczynka II:

Można jeszcze inaczej:

Aniele Boży, Stróżu mój

Kiedy zasypiam nachyl się nade mną

Odmuchaj z księżyca

Zasłaniaj rękami przed złem.

 

Dziewczynka III:

Albo tak:

Panno Święta rysowana w zeszycie

Dziecięcymi rączkami

Piękna jak jedna kreska

Módl się za nami.

 

Kamil:

Przecież to nie jest modlitwa. To są wiersze księdza Twardowskiego. Ale można je jak modlitwę potraktować.

 

Uczeń I:

Ty co na księdza się wybierasz?

 

Kamil:

Nie wolno?

 

Nauczyciel:

Dajcie spokój! Każdy ma prawo wyboru.

 

Dziewczynka:

Ja chciałabym zostać aktorką

 

Uczeń I:

Musiałabyś przestać seplenić

 

Uczeń II

Ja będę podróżnikiem i alpinistą. Zdobędę K-2.

Dziewczynka:

A ja zostanę nauczycielką, bo podoba mi się praca w szkole.

 

Uczeń I:

I lubisz się wymądrzać.

 

Uczeń III: A ja będę lekarzem. Będę pracował w organizacji ”Lekarze świata”. Oni niosą pomoc ofiarom wojny, głodu.

 

Nauczycielka:( do ucznia I) A ty Jurku, kim będziesz?

 

Uczeń I:

Satyrykiem! Będę pisał teksty kabaretowe…i zarobię masę pieniędzy.

 

Pojawia się motyw muzyki, dzieci rozglądają się z niepokojem potem nieruchomieją. Za sceny słychać poważny, uroczysty głos Bł. Bronisława.

 

Bronisław:

A ja nie wiedziałem, że zostanę Błogosławionym. Bóg mnie tak poprowadził i poprowadzi każdego z was.

 

Wszyscy:  piosenka  „Ślady miłości”

 

Dziewczynka I:

Święci i błogosławieni to też ludzie.

 

Kamil:

Święci, bo nie udają świętych.

 

Uczeń I:

Wierzą w miłość większą od przykazań.

 

Uczeń II:

Wolą klękać przed Bogiem niż płaszczyć się przed człowiekiem.

 

Kamil:

Nie lubią deklamowanej prawdy.

 

Dziewczynka II:

Stale spieszą kochać.

 

Uczeń III:

Niekiedy nie potrafią się modlić, ale modlą się zawsze.

 

Dziewczynka III

Mają sympatyczne wady i niesympatyczne zalety.

 

Uczeń I

Trzymają się przyjaźni.

 

Śpiew   Gdy Gwiazd.